Myślę, że ocenę tego sezonu warto oprzeć o całokształt uwarunkowań, jakie towarzyszyły tworzeniu drużyny. Pamiętajmy, że podpisywanie umów z zawodnikami w tak późnym terminie nie było winą klubu, tylko tego, że miasto tak późno zdecydowało się zostać współudziałowcem spółki. Zwłoka w jej powołaniu skutkowała takim, a nie innym terminem przygotowań. Przypomnijmy sobie tę grę ze sponsorami. Niestety w tym układzie rolę odgrywają czynniki personalne, na czym traci klub. Jeżeli podejście miasta będzie podobne w tym roku, to nie wróżę hokejowi w Sanoku niczego dobrego.
Jeśli chodzi o aspekt sportowy, to wydaje się, ze głównym problemem przez cały sezon był trener. Jego brak zaufania do sanockich zawodników, odsuwanie od składu, marginalizowanie, przyniosło taki skutek, że stracili dużą cześć swojej wartości sportowej, a trener wpadł w pułapkę, zastawioną przez samego siebie. Efektem tego była gra na 2 piątki, czasami 3 i brak sił w decydujących meczach. Sprowadzonym zawodnikom nie można odmówić umiejętności i zaangażowania, pisanie, jak to Sanok popełnia błędy sprowadzając co roku zawodników jest mega głupotą. Jeśli zespół ma grać o wysokie cele, to musi prezentować odpowiedni poziom sportowy, a na rynku nie ma zawodników z Polski, więc te lukę trzeba jakoś zapełnić. Bardzo dobry jest kierunek kanadyjsko-amerykański, zwłaszcza jeśli zawodnik ma polskie papiery, to należy podtrzymywać i nie dać się zbałamucić opiniom lansowanym przez znanego redaktorka, czy niektórych "znafców" z innych klubów. Natomiast wątpliwy jest dla mnie kierunek fiński. Zarówno w przypadku zawodników, jak i trenera. Wydaje mi się, że trener Kanadyjczyk, odważny, który pomoże też naszym chłopakom, da im sygnał, ze na nich liczy, byłby dobrym rozwiązaniem. Ponadto dziwiła mnie taktyka przygotowana na kolejnych przeciwników, która właściwie była bez zmian. Z każdym do samego końca graliśmy w ten sam sposób. W tym elemencie trener zawiódł. Czwarte miejsce w tym sezonie ujmy nam nie przynosi, bo była walka i chęć zwycięstwa. Szkoda jedynie półfinału, bo byliśmy lepszą drużyną niż Kraków. Jest zatem sporo materiału do wyciągnięcia wniosków, martwić się można jedynie tym, czy przystąpimy do kolejnego sezonu, a jeśli się uda to z jakimi celami. Myślę, że w tym sezonie wszyscy, łącznie z kibicami i przede wszystkim Panem Ziarko zrobili co mogli w ramach okoliczności, które nam towarzyszyły, a które w przypadku niewielu kibiców są brane pod uwagę. Cieszmy się z tego co udało się zrobić, pomimo tego, że wszyscy mamy niedosyt.