Obecny sezon idealnie opisał Marek Strzyżowski - "sukces rodzi się w bólach i ciężkiej pracy". Po ubiegłorocznej klęsce drużyna przeszła wielką metamorfozę. Począwszy od zawodników, sztabu szkoleniowego, a na zarządzie kończąc. Drużyna budowana na prędce, późniejszy start przygotowań i zgoła inne oczekiwania do lat poprzednich. Po dobrym starcie w lidze nastąpił mocny policzek, jakim była porażka w Pucharze Polski. Patrząc jednak na to z perspektywy czasu to tamta porażka otworzyła nam troszkę oczy, wzmożyła do cięższej pracy i wymienienia słabszych ogniw. Wiadomo, że tamto zwycięstwo byłoby dziś wisieńką na torcie, ale w sporcie nie zawsze zdobywa się to czego się chce albo na co się zasługuje. Gdyby dziś zapytać przypadkowego sanoczanina czy wolałby wygrać PP czy MP to obawiam się, że przeważająca ilość osób byłaby za MP. Zresztą, co mają powiedzieć w takim razie tyszanie? Na nasze krajowe podwórko zbudowali drużynę marzeń(podobnie do nas z sezonu, gdy zdobywaliśmy mistrza, ale z odmiennym skutkiem), ale musieli się obejść smakiem na każdej płaszczyźnie bo sezon zasadniczy o niczym nie świadczy( skąd my to znamy?). My tego mistrza nie wygraliśmy, my go wyszarpaliśmy! Wyszarpaliśmy go tyszanom, którzy już przed pierwszym meczem założyli sobie na szyję złote medale. Tym samym tyszanom, którzy po dwóch pierwszych meczach ogłosili jednym chórem, że Sanok nie ma kondycji i oddycha rękawami. Tym samym tyszanom, którzy głośno powtarzali, że jedynym naszym aututem są prowokacje i nieczyste zagrania. Tak właśnie tym samym tyszanom, którzy mówili, że nie można wygrać całej rywalizacji bazując jednynie na szczęściu i farcie. Szkoda, że zapomnieli, że hokej to nie jazda figurowa. Szkoda, że zapomnieli, że w play-off nie liczy się styl, a to co wpadło do bramki. Szkoda, że zapomnieli, że mieli zawodników, ale nie mieli drużyny. Szkoda dla nich...bo na pewno nie dla nas. Mógłbym pisać i pisać dalej, ale po co? Chciałem tylko podziękować naszym zawodnikom za to, że zostawili serce, trud i sporo zdrowia na lodzie! Chciałem podziękować ludziom związanym z zarządem w mniejszym lub większym stopniu za wysiłek ciągnięcia tego wózka. A warto dodać, że poprzedni prezes zostawił po sobie niezły burdel, za co mam nadzieję odpowie osobiście. To mistrzostwo smakuje dziś wybornie! Bo mistrz zdobyty dwa lata temu, patrząc dziś z perspektywy czasu nie smakował, aż tak dobrze. On cieszył bo cieszył, ale na końcu języka pozostawiał jakiś taki cierpki posmak...Bynajmniej w moim odczuciu. Dziś ten świeżo zdobyty mistrz to miód na serce! A dodatkowo okraszony bramkami wychowanków, którzy dziś mogą śmiało pozdrowić byłego prezesa, którego nawet nie warto wymieniać nazwiska. Pozdrowić, ale gestem Kozakiewicza! Gdybym ja miał wyróżnić jednego zawodnika, który dla mnie wyszedł przed szereg to wyróżniłbym Bogusia Rąpałe. To właśnie on jest dowodem na to, że talent to nie wszystko(tak panie Kolusz, Malasiński itp), ale przede wszystkim wola walki, determinacja, wiara, siła charakteru i jaja! Jaja, którym wielu w PLH zwyczajnie brakuje. Wielkie brawa dla sanoczan i gratulacje pokonanym. Mistrz! Mistrz STS!